Na początek jest rozmowa, czasem z herbatą w ręce i pytaniem, czego się w ogóle chce. W Pogoni podobno fryzjer pyta nie tylko o fryzurę, ale i o dzień – „bo włosy lepiej się tną, jak człowiek się wygada”. Bywa, że robi szybki przegląd głowy i doradza coś, o czym się nie myślało. Lusterko, szum maszynki, zapach wody kolońskiej. I już – człowiek wychodzi jak świeżo wypolerowany kubek.