Na osiedlu Sikornik działa miejsce, gdzie dzieci dostają kredki i mogą obejrzeć bajki w trakcie strzyżenia. Znajomi z okolic rynku mówią, że tam też robią pierwszą wizytę u fryzjera z dyplomem na pamiątkę. Trochę jak w przedszkolu, ale z nożyczkami. Czasem trzeba się nagimnastykować z terminem, ale jeśli dziecko wyjdzie bez płaczu, to warto. A jeden fryzjer z Trynku podobno potrafi zapleść warkocze, które trzymają się cały tydzień. Nie sprawdzałem, ale brzmi jak bajka.