
Kolacja we dwoje – ten rytuał istnieje, odkąd ludzie flirtują ze sobą, a kucharze gotują. Choć jest to pospolity obyczaj, to wcale nie jest niczym prostym. Randkowa etykieta, tak jak i cała kultura, podlega nieustannym zmianom. Czy chodzi o zamawianie wina, czy kwestię zapłaty za rachunek, zasady pierwszej wspólnej kolacji nie są wcale jasne, a wspólne wyjście do restauracji wiąże się z szeregiem trudnych decyzji.
Aby uczynić randkowanie nieco łatwiejszym, stworzyliśmy ten prosty przewodnik, który pomoże idealnie zaplanować pierwsze spotkanie. Jeśli zastanawiasz się, co robić na pierwszej randce, czytaj dalej.
Gdy wszystko zawiedzie, zamów coś z włoskiej kuchni – uwielbiają ją wszyscy

Dostajesz numer telefonu i ustalasz termin spotkania. Pojawia się pierwszy dylemat: dokąd pójść? Wybierając miejsce na pierwszą randkę, należy wziąć pod uwagę kilka szczegółów: przedział cenowy, atmosferę miejsca, gust i preferencje dietetyczne partnerki lub partnera.
Jeśli ktoś chce zaimponować drugiej osobie, powinien zarezerwować stolik w restauracji, w której jest – by ująć to najprościej – miło. Nie trzeba więc roztrwaniać całej swojej wypłaty na dwunastodaniową kolację z przewodnika Michelin. Chodzi po prostu o to, by wybrać restaurację z rozwagą i namysłem. Ogólnie rzecz biorąc, restaurację z estetycznymi obrusami, nastrojowym oświetleniem i uprzejmą obsługą znacznie zwiększają prawdopodobieństwo gorącego romansu – w odróżnieniu od miejsc, w których dania serwuje się na talerzach ze styropianu lub na ścianach wisi rząd ekranów wyświetlających transmisję sportową.
Nastrój miejsca, w którym odbędzie się pierwsza randka, ma kluczowe znaczenie. Jednak równie ważny jest rodzaj wybranej kuchni. Unikaj potraw mocno plamiących lub trudnych do spożycia. Żeberka, ramen, hamburgery i włoskie kanapki z wołowiną bywają pyszne, ale nie sposób ich jeść bez brudzenia sobie twarzy sosem lub rosołem.
Rada: O ile nie jesteś 100% pewny, że druga osoba nie ma żadnych alergii lub ograniczeń dietetycznych, lepiej wybierz miejsce z różnorodnym menu, które zawiera także dania wegetariańskie i bezglutenowe. Oczywiście można zawczasu zapytać drugą osobę, czy czegoś nie może lub nie chce jeść, ale to może zepsuć całą niespodziankę.
Krok nr 2: zamówienie wina
Nie jesteś ekspertem? Natychmiast zaprzyjaźnij się z kelnerem

Jeśli nie stronicie od napojów wyskokowych, pierwszym wyzwaniem będzie dla was zamówienie wina – zawsze można zdecydować się na koktajle lub piwo, lecz te pierwsze bywają zbyt mocne, a te drugie są gazowane (powinno się unikać bekania co najmniej do trzeciej randki). Zamawianie wina to trudna sztuka balansowania na linie – trzeba wybrać taką odmianę, która będzie pasować do potraw i zanadto nie uszczupli portfela. Najlepiej jest po prostu poprosić kelnera lub sommeliera o rekomendację. Wskażą oni Chianti idealnie dobrane pod sos pomidorowy lub polecą wino Sauvignon Blanc, które najlepiej dopełni subtelny smak owoców morza czy ryb.
A oto świetna rada dla tych, którzy swoje wydatki woleliby zachować w tajemnicy przed drugą osobą: gdy kelner przyjdzie po zamówienie, należy na liście win zamiast konkretnego wina wskazać jego cenę i powiedzieć: „Chciałbym jakieś wino podobne do tego”. Tym sposobem kelner będzie mógł zaproponować rodzaj wina na podstawie tego, ile chcesz wydać, podczas gdy druga osoba pozostanie w błogiej nieświadomości.
Rada: bez względu na okoliczności pij swoje wino powoli i małymi łykami. Ten, kto zaczyna mówić niewyraźnie lub zasypia jeszcze przed deserem, rzadko dostaje szansę na drugie spotkanie.
Krok nr 3: wybór dania głównego
Danie mięsno-rybne? Serio? A nie może być tylko mięsne?

Należy się spodziewać, że na waszej randce nie padło jak dotąd ani jedno słowo na temat rachunku. Po pierwsze, nie powinno się iść na całość i wybierać z menu najdroższej pozycji. Absurdem jest także zakładać, że ktoś, kogo spotkaliśmy pierwszy raz w życiu, wyda lekką ręką 500 złotych na japoński stek z wołowiny Kobe lub homara uduszonego w roztopionym złocie. Z drugiej strony, zamówienie tylko i wyłącznie sałatki także może być odebrane jako sprzeczny sygnał. Najbezpieczniej jest zamówić dobrze zapowiadające się danie ze średniego przedziału cenowego.
Cena to nie jedyny czynnik, który trzeba wziąć pod uwagę. Unikaj dań zbyt ostrych i cierpkich, ciągnących się, chrupiących lub nadal żywych. Pierwsza randka to niezbyt dobry moment na próbowanie egzotycznych potraw. Nie zamawiaj dania, jeśli nie masz pewności, że będzie ci smakować. Pozostawienie potrawy nietkniętej lub odesłanie jej z powrotem do kuchni to nietakt równie spory, jak zamówienie wspomnianego homara za 500 złotych.
Rada: pod żadnym pozorem nie wyręczaj drugiej osoby w wyborze dania. Może kiedyś uchodziło to za szarmancki gest, ale mamy dziś XXI wiek, a ty nie chcesz chyba być Clarkiem Gable w wersji zombie.
Krok nr 4: nienaganne zachowanie przy stole
Wyobraź sobie, że mistrz dobrych manier obserwuje cię zza baru

Zasady zachowania podczas pierwszej randki są takie same jak w każdej innej sytuacji społecznej: należy stososować się do podstawowych reguł etykiety. Są to zasady powszechnie znane: unikać w rozmowie trudnych, konfliktowych tematów takich jak polityka czy religia, utrzymywać kontakt wzrokowy, zostawić w spokoju swój telefon, być tu i teraz.
Istnieją także zasady obowiązujące tylko w restauracjach. Przede wszystkim bądź miły dla kelnerów. Nie pstrykaj palcami, nie zwracaj się do nich z wyższością, nie skarż się na rzeczy, na które i tak nie mają żadnego wpływu. Zasada bycia uprzejmym dla kogoś, kto przynosi ci dania, nie dotyczy wyłącznie kolacji randkowych. To ogólnie przyjęta zasada, którą powinno się stosować w całym swoim życiu. Co oczywiste, należy przeżuwać pokarm z zamkniętymi ustami, jeść powoli i powstrzymywać się od niestosownych zachowań takich jak bekanie (patrz krok nr 2) czy dłubanie widelcem w zębach.
Krok nr 5: płacenie za rachunek
Sięgnijcie po portfele, weźcie głęboki oddech

Nic zapewne nie wywołuje tak wiele obaw w sercach randkowiczów, jak chwila, w której trzeba ustalić, kto zapłaci za rachunek. Oczekiwać, że uczyni to mężczyzna, byłoby w dzisiejszych czasach niezbyt na miejscu. Co jeśli to kobieta zaprasza mężczyznę na kolację? Lub to ona zarabia więcej? Albo mężczyzna jest na randce z innym mężczyzną? Tak jest, to stare prawo już dawno wyszło z mody i czas najwyższy, by spoczęło obok innych anachronicznych zasad takich jak noszenie halek do kościoła czy zdejmowanie kapelusza w gabinecie frenologa.
Cóż więc ma uczynić dzisiejsza para? Najprostszym rozwiązaniem wedle współczesnej etykiety randkowej jest zapłacenie rachunku przez osobę, która wyszła z pomysłem kolacji – niezależnie od jej płci lub zarobków. Zwykle jednak dzieje się tak, że jedna z osób uprzejmie proponuje podzielenie się zapłatą.
Rada: Jeśli pomysł dzielenia się wydatkami wydaje się sztywniacki, to jedna ze stron może zapłacić rachunek, a druga zostawić napiwek (powinien wynosić około 10-15%) lub postawić potem kilka drinków. Przecież mało kto zapraszany jest na drugą randkę tylko dzięki temu, że tak uroczo przelicza jednogroszówki.