
W podręcznikach określa się ją mianem akrofobii, ale większość z nas kojarzy ją z płytkim oddechem, spoconymi dłońmi czy chęcią jak najszybszego udania się do domu. Niezależnie od tego, czy sprowadza się do latania, czy wychylania się przez balkon, lęk wysokości stanowi istotny problem dla wielu osób, w tym kilku naszych redaktorów. W niniejszym artykule każdy z nich dzieli się spostrzeżeniami na temat parasailingu, skoków spadochronowych oraz innych podniebnych przygód, które pomogły im poradzić sobie ze swoją fobią.
Lot na paralotni / Andrew Goodwin
W dzieciństwie parasailing był moją prawdziwą obsesją. Wraz z mamą oraz dwiema starszymi siostrami spędzałem każde wakacje nad oceanem i zawsze ktoś, kim zdecydowanie nie byłem ja, chciał spróbować lotu na paralotni. Zawsze tchórzyłem, wstydząc się przy tym, że nikt poza mną nie boi przeobrazić się w latawiec. Miało to miejsce wiele razy, do czasu aż wreszcie w liceum przemogłem się i spróbowałem. Czułem przerażenie w momencie, kiedy obsługa zakładała na mnie uprząż, ale motyle w brzuchu zniknęły, gdy wzniosłem się do góry. Udało mi się nawet opanować nerwy na tyle, aby pstryknąć kilka fotek.
Poziom intensywności: Średni. Lot na paralotni pozwala nam unieść się kilkadziesiąt metrów nad ziemię, by mieć pod sobą jedynie ocean. Proces wznoszenia jest płynny i powolny, dzięki czemu nie poczujesz absolutnie nic jeśli zdecydujesz się zamknąć oczy.
Andrew pracuje w Gruponie jako starszy redaktor, jest piosenkarzem, a od czasu do czasu aktorem. Spędza wolny czas, grając na gitarzę w barach lub starając się przekonać przynajmniej jednego ze swoich przyjaciół do wyjścia na kręgle.
Lot na paralotni / Kelly MacDowell
Nie istnieje racjonalne wytłumaczenie mojego lęku wysokości. Czuję się przerażona, kiedy znajduję się w bezpiecznym wieżowcu, ale rollercoastery zdecydowanie mnie kręcą. W związku z tym lot na paralotni mnie przerażał. Zdecydowałam się na opcję w tandemie z przyjacielem, dzięki czemu mój poziom zdenerwowania przed lotem był znacznie mniejszy. A kiedy znalazłam się w powietrzu, potrafiłam myśleć tylko o przepięknym widoku. Unosiliśmy się nad przejrzystą, turkusową wodą Zatoki Meksykańskiej, a możliwość podziwiania dna oceanicznego oraz pewność, że główny bohater filmu Szczęki nie czai się gdzieś na dole, były zdecydowanie uspokajające.
Poziom intensywności: Średni. Najbardziej przerażający element stanowiło ściągnięcie w dół liny podtrzymującej i zanurzenie nas w wodzie podczas lotu, zafundowane przez obsługującą nas ekipę żartownisi. Czy ktoś wie, co można dojrzeć w przezroczystej wodzie, nawet z tak wysoka? Meduzy, a nawet dziesiątki meduz. Udało nam się nawet wyjść z całej sytuacji bez ugryzień.
Kelly pracuje w Grouponie jako starsza redaktorka i jest jedną z pięciu osób na świecie, które uwielbiają likier Malört. Można jednak kwestionować jej gust, biorąc pod uwagę, że jest fanką Cleveland Browns.
Podróż helikopterem / Randall Colburn

Jako dziecko oglądałem ogromne ilości filmów wojennych, w których helikoptery pozbawione były drzwi, a żaden z pasażerów nie zapinał pasów bezpieczeństwa. Mój żołądek kurczył się na samą myśl o tym, że ostry skręt mógłby doprowadzić do katastrofy. Jednak podczas zeszłorocznych wakacji w krainie wina moja narzeczona zamarzyła o lotniczej wycieczce nad winnicami. Zgodziłem się pod warunkiem, że będę mógł zająć środkowe miejsce. Niestety, środkowe miejsce nie istniało. Na szczęście znajdowały się tam drzwi, jak również pasy bezpieczeństwa. Zdarzyło mi się nawet, raz czy dwa, wychylić nos przez okno, żeby dokładniej obejrzeć okolicę.
Poziom intensywności: Niski. Przewodnik w helikopterze ma świadomość, że pasażerowie są tu dla widoków, a nie żeby poczuć przypływ adrenaliny podczas dziewięćdziesięciostopniowych skrętów czy gwałtownego obniżania celem przelecenia tuż pod przewodami elektrycznymi.
Randal pracuje w Grouponie jako redaktor, współtworząc regularnie The A.V. Club, Consequence of Sound oraz Blumhouse.com. Od czasu do czasu, kiedy akurat nie ogląda poprzednich sezonów Master Chefa, zajmuje się pisaniem sztuk.
Skoki spadochronowe / Beth MacKay
Odkąd sięgam pamięcią, wysokość mnie przerażała. W związku z tym, oczywiście zaczęłam spotykać się z pilotem. W tamtym czasie, jako młoda i jeszcze miła osoba, stwierdziłam, że najefektywniejszym sposbem zmierzenia się z moim lękiem będzie skok ze spadochronem z okazji pierwszej rocznicy naszej znajomości. Instruktor poinformował mnie, że najlepiej jest krzyczeć jeszcze przed skokiem. Wydawało mi się, że żartuje i w konsekwencji postanowiłam zignorować jego sugestie. Był to nienajlepszy pomysł. Krzyk pozwala oddychać głębiej, a więc podczas skoku byłam skazana na usilne próby łapania oddechu. Kiedy otworzył się spadochron, sytuacja uległa zmianie. Roztaczający się widok był niesamowity, a wszystko działo się zbyt szybko.
Poziom intensywności: Wysoki. Wiecie, wyskoczyłam z samolotu na wysokości 4000 metrów. Muszę przyznać, że skok spadochronowy pozwolił mi skutecznie zwalczyć swój strach. Nie mogę powiedzieć, że uwielbiam ogromne wysokości, ale wydają mi się obecnie mniej niebezpieczne.
Beth pracuje w Grouponie jako redaktorka, chciałaby zostać pisarką, a przy okazji jest kocią mamą. Uwielbia szkocką oraz obserwację ludzi, którzy próbują zaparkować równolegle.
Tyrolka / Stephanie McDaniel

Z jakiegoś powodu, tyrolka nigdy nie kojarzyła mi się z byciem wysoko w powietrzu. Wydawało mi się jedynie, że byłoby fajnie móc zobaczyć egzotyczne ptaki z bliska podczas wakacji w Kostaryce. Szczerze powiedziawszy, jest to najlepszy sposób na wypróbowanie atrakcji oferowanej wyżej niż na akceptowanym przez nas poziomie. Przez większość czasu znajdujemy się na stabilnych schodkach lub mostkach. Po założeniu uprzęży, przesuwamy się ponad wierzchołkami drzew w parku linowym. Nie ma tu czasu na strach. Bawicie się znakomicie, już stojąc w kolejce, więc nie doświadczacie strachu wywoływanego procesem oczekiwania.
Poziom intensywności: Niski. Będąc w uprzęży czujesz się bezpiecznie i komfortowo. Przypływ adrenaliny nadchodzi dopiero kiedy uświadomisz sobie, jak wysoko się znajdujesz. Cały czas możesz kontrolować prędkość, z którą się poruszasz, co stanowi ogromny plus.
Stephanie McDaniel z Karoliny Południowej jest politologiem, który przeobraził się w pisarza. Kiedy akurat nie pisze, interesuje ją taniec ludowy, śpiew i dodawanie soli morskiej do jeziora Michigan.
Lot balonem / Jolene Gilbert
Podczas ostatniej wizyty w Napie, mój mąż zaproponował, żebyśmy przelecieli się balonem. Przeważnie wydaje mi się, że nie mam lęku wysokości, ale za każdym razem, gdy wznoszę się wyżej niż około 3 metry nad ziemię, zaczynam czuć motyle w żołądku i zastanawiam się poważnie nad sobą. Szczególnie obawiałam się lotu balonem, w przypadku którego otaczająca nas przestrzeń jest całkowicie otwarta. Kiedy znaleźliśmy się w koszu, czułam się komfortowo. Jest mocny i solidny, a przy tym o wiele większy niż mogłoby się wydawać. Sam lot przypomina dryfowanie na wodzie. Pilot steruje balonem tak, by w miarę potrzeby wznosił się w górę lub opadał w dół. Leci się z wiatrem, dzięki czemu odnosi się wrażenie jednostajności i spokoju.
Poziom intensywności: Średni. Przez kilka godzin stoimy w otwartym koszu, jednocześnie podziwiając przepiękne, zapierające dech widoki. Zastanówcie się jednak czy podczas lotu chcecie robić zdjęcia z użyciem telefonu lub kamery, ponieważ wyciągnięcie przed siebie dłoni może stanowić nie lada wyzwanie.
Jolene pracuje w Grouponie jako redaktorka, która pewnego dnia chciałby zwiedzić cały świat, ale obecnie spędza wolny czas na kanapie, czytając lub oglądając telewizję.