Najpierw kilka słów z fryzjerem, potem mycie i planowanie cięcia. W Żywcu, szczególnie na Mickiewicza, zdarza się, że ktoś przyniesie drożdżówkę z pobliskiej piekarni i zaczyna się luźna rozmowa o pogodzie albo o meczach Podbeskidzia. Czasem ktoś zapyta o playlistę i zamiast klasycznego radia leci jazz. Trochę chaosu, trochę relaksu. A później pierwsze cięcie i już wiadomo, czy to będzie to.