Zależy od miejsca, ale ogólnie… lepiej się nie łudzić. We Wrocławiu w piątki nawet telefon nie pomaga. Zwłaszcza na Krzykach albo blisko Rynku – tam wszystko znika błyskawicznie. Czasem dzwonię rano z nadzieją i słyszę tylko “mamy termin za tydzień”. Ale w tygodniu, gdzieś w mniejszych miastach, np. w Ząbkowicach, da się trafić wolną lukę. Trzeba kombinować.